Tak by mogl wygladac opis naszej trzydniowej marszruty przez Park Tyrona.
Szlismy przez las deszczowy, w ktorym wilgotnosc dochodzila chyba do 320% :), pozniej szalejace fale morskie a na koncu skwar i 20min spacer po piachu. Wszystko po wyznaczonych trasach , po ktorych przedzieraja sie turysci z kazdego zakatka swiata. Co krok pola namiotowe, hamakowe, restauracje.
Po zolwiach tylko pozostaly tablice informacyjne.
Po najbardziej dusznej nocy swiata ruszylismy przez wzgorza do zaginionego miasta i dalej do wyjscia. Z plecakami wspinalismy sie w gore mijajac weze, mrowki, i homo turisticus.
Mini zaginione miasto okazlo sie naprawde zaginionym bo pozostal tylko jeden szalas, w ktorym zostalismy na noc gotujac mnostwo herbaty i posilajac sie kokosami.
Indianie.
Faktycznie pojawily sie wioski indianskie. Indianie mieszkajacy tam wiedli normalne wiejskie zycie, tyle ze w tradycyjnych strojach, a mlodzi chodzili z mp3 na uszach popijajac cole.
A my to tak opiszemy.
Widoki naprawde super.
Po zolwiach tylko pozostaly tablice informacyjne.
Po najbardziej dusznej nocy swiata ruszylismy przez wzgorza do zaginionego miasta i dalej do wyjscia. Z plecakami wspinalismy sie w gore mijajac weze, mrowki, i homo turisticus.
Mini zaginione miasto okazlo sie naprawde zaginionym bo pozostal tylko jeden szalas, w ktorym zostalismy na noc gotujac mnostwo herbaty i posilajac sie kokosami.
Indianie.
Faktycznie pojawily sie wioski indianskie. Indianie mieszkajacy tam wiedli normalne wiejskie zycie, tyle ze w tradycyjnych strojach, a mlodzi chodzili z mp3 na uszach popijajac cole.