czwartek, 2 sierpnia 2012

Cartagena

Ciagniemy sie po tym polnocnym wybrzezu jak smrod po gaciach. A nie pisalismy, ze wybrzeze to nie tylko piekne plaze ale tez widoki jak nizej:


Trzeba stad gdzies jechac. Nie wiedzac jednak gdzie pojechac dojechalismy do Cartageny. Cartagena jest ladna. Magiczne waskie, kolorowe uliczki.


Cartagena to byl swego czasu najwiekszy port w Nowym Swiecie, w ktorym handlowalo sie niewolnikami. Po tamtych czasach zostal symbol - wielkie biusciaste Murzynki z koszami owocow na glowach. Teraz szwedaja sie dla turystow po miescie. Wstydzilam sie zrobic zdjecia prawdziwej - Madzia




 Wszedobylski mur, ktory otacza stare miasto i pilnowal aby piraci tacy jak Jack Sparrow nie balamucili kobiet.


Teraz piratow tu nie ma. Sa za to kramiki z kolonialnymi pamiatkami, regionalne przysmaki w postaci slodyczy z kokosow i cos o smaku kukurydzy zawiniete w zielonego liscia.



Opuszczamy polnocne wybrzeze Kolumbii. W koncu upaly nie beda nas meczyc bo ruszamy do Bogoty, w Andy (pewnie jeszcze zatesknimi za nimi bo te Andy beda sie ciagneeeeely bardzo dlugo).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz