niedziela, 23 września 2012

Ludzie w Peru

Jest to nowosc dla nas. Po pierwsze patrza sie na nas jak na ufo. Niektorzy od razu smieja sie z nas (jeszzcze nie ustalilismy z kogo).
Ciekawa sprawa sa zakupy. Wchodzisz do sklepu a tu nic. Nikogo nie obchodzi, ze stoisz z mandarynkami gotowymi do zwazenia. Wchodzisz do knajpy cos zjesc, mowisz 3x "dzien dobry" i nic. Po 5 minutach wychodzisz glodny bo nikt sie toba nie zainteresowal. Jak zapytasz o cos na ulicy to zdaza sie, ze mowicie w jednym jezyku to sie nie rozumiecie.
I tak zle, i tak nie dobrze. Na polnocy (szczegolnie w Kolumbii) bylismy juz zmeczeni ciaglym nagabywaniem do zakupow. "La orden amigo" (w turystycznych miejscach) lub "la orden senior" (w miejscach o malym natezeniu turystycznym) snilo nam sie po nocach. Ze skrajnosci w skrajnosc.
Osobna nacja w Ameryce Lacinskiej sa kierowcy autobusow dalekobieznych i ich krzykacze (facet caly dzien drze ryja ze autobus juz odjezdza do miejscowosci X). Tyle batali juz zwojowalismy, ze godzinami opowiadac. Moze w nastepnym odcinku ;)

4 komentarze:

  1. Czyżby "lekkie" przesilenie w podróży? Zawsze możecie wrócić, chociaż tutaj też nie zawsze łatwo...
    Jak to mówi moja Teściowa - "głowa do góry";)

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie mielismy na mysli, ze nas to tak denerwuje i chcemy juz wracac. Bardziej chodzilo nam o to, ze trzbaby bylo posiedziec tu baaaardzo dlugo aby dowiedziec sie co kryje sie w ich glowach.
    lukasz

    OdpowiedzUsuń