sobota, 23 lutego 2013

Mikroekonomia po Wietnamsku

Dwie sytuacje, ktore wg. nas prezentuja nie do konca zrozumiala dla nas ekonomie. 


Opis rysunku:
1. Ulubiony lokal, do ktorego przychodzila dwojka badaczy lokalnego biznesu napic sie przepysznej herbaty jasminowej.
1a. Sypialnia pracownikow lokalu nr 1.
2. Przedluzenie lokalu nr 1.
4. Prawdopodobnie lokal, w ktorym zakupowana jest lemon tea.
5. Kiosk.
6-7. Tutaj bez znaczenia. 
8. Lokal, w ktorym pobierany jest deser.

Opis zdarzenia.
Wszyscy pija lemon tea. Najlepsza serwuja na rogu Dao Q. Tu i H. Buom. Pania podajaca ten napoj (wyprzedzajac Wasze mysli, napoj jest bezalkoholowy) jest mila, ladna, mloda Wietnamka. Lemon tea kosztuje 10000 dong, czyli 1,5 zl. 
Reasumujac, mamy ladna obsluge i pyszna herbate za niewielkie pieniadze. Po 15 minutach ustalamy, ze ineteres jest rodzinny. Mama + corka + syn. 1a to ich dom. No i teraz najwazniejsze.
Lokal nr 1 jest tylko lokalem, ma 3 sciany (4-ta to ulica). Brak zaplecza kuchennego. Zamawiana herbata jest przynoszona z lokalu, ktory jest 20 metrow dalej. My dajemy kase, a Pani idzie i kupuje tam herbatke (nr 4). To samo ze slonecznikiem. Dajesz kase, a kelnerka kupuje go w kiosku naprzeciwko (nr 5). Desery w lokalu nr 8.
Gdzie jest zarobek dla lokalu nr 1, tego do tej pory nie wymyslilismy. Najwazniejsze, ze wszyscy sa zadowoleni.
Sytuacja nr 2.

Obraz z godziny 12 w poludnie

Obraz z godziny ok. 18
W godzinach poludniowych, chodnik wyglada normalnie, czyli smieci, ludzie, smieci, szczury. W porze odpoczynku, czytaj picia piwa, przychodzi pan zwany dalej Kierownikiem i zajmuje swoja przestrzen handlowa przed parkingiem. Nie przychodzi z pustymi rekoma. Oprocz mini stoliczkow ma ze soba zone i beczke piwa z kranikiem (50 litrow). Piwo o nazwie Bai Hoi (chyba) jest koloru slomki i smakuje calkiem dobrze. Kosztuje 75 groszy za kufel :D
W miedzyczasie zona kierownika pokazuje gosciom karte dan. Zamowic mozna wszystko to, co oferuja pobliskie knajpy. Pani przyniesie i juz. Zasada ta sama co w sytuacji nr 1. Roznica cen miedzy knajpa a ogrodkiem = zero.
Na rysunku wyzej kreska przerywana przedstawiony jest plan dojscia do WC. Ogrodek konczy dzialalnosc jak beczka sie oprozni.
Podsumowujac. Kierownik zarabia tylko na piwie, a wszystkie inne dodatki sa po to, aby klient spedzil milo czas nie tracac czasu na szukanie czegosc do jedzenia.

Trzeba nadmienic, ze system ksiegowania kasy jest typu boliwijskiego. Szybko do szuflady. Jak szuflada jest pelna to znaczy ze interes idze dobrze, jak jest sredno pelna to znaczy ze idzie srednio a o bilans kosztow i zyskow nikt sie nie martwi.



4 komentarze:

  1. A lokal numer 3 gdzie się podział w opisie? ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Na przedostatnim zdjeciu zajebiste wdzianko :)

    Dzik

    OdpowiedzUsuń