poniedziałek, 22 października 2012

Srabka, pompka

  W La Paz kazda agencja turystyczna oferuje wyprawe rowerowa na "droge smierci". Ta szumna nazwe otrzymala droga z La Paz do Coroico, ktora pokonuje 3500 m roznicy wysokosci na odcinku 64 km.. Droga dosyc waska i szutrowa. Dwie ciezarowki badz autobusy maga sie minac tylko na zkaretach. Dzis droga smierci jest tylko turystyczna atrakcja bo troszke wyzej idzie dobra asfaltowa trasa nr 3.´


Ja pojechalem sam, bez agencji.
Oj bylo ciezko bo aby zhjezdzac w dol najpierw trzeba podjechac pod gore, ktora w tym przypadku miala 4707 m n.p.m. Bite 5h podjezdzalem ponad kilometr pod gore. Dystans to tylko 28 km.



Widoki super i dalej z gorki, i peszek, zlapana guma. Kolejny peszek, moja pompka tez zepsuta, a na droge smierci jeszcze nie wjechalem. Spedzilem ponad 2h az ktos uzyczy mi popmki. Wlasnie po 2h, dziadek, ktory caly czas krecil sie kolo mnie zapytal 
- Ja mam pompke, ule chcesz mi za serwis zaplacic?
- Pocaluj mnie w dupe Ty palancie*- pozdrowilem go serdecznie 
/*to slowo bylo troche inne ale wydzwiek podobny/
Po 5 minutach, w ktorych wyjasnilem starszemu dziadowi, ze nie dostanie ani grosza uzyczyl mi pompke. 


Ruszam dalej , a tu grzmoty, chmury opadly i pada /wysokosc 3354 m n.p.m./. A mialy byc bananowce, zalamka. Wg mapy zostalo mi 8 km pod gorke do zjazdu na droge. Walka trwa. Po 12 km jest skrzyzowanie, ale znow powietrze z kola ucieklo. No nic zjezszam w dol kamiecista droga a tu ...  zawrotka po kamieniach po gorke.


Po 72 km jazdy z czego okolo 45 po gore nie mam sily juaz na jazde po plaskim a mgla non stop sie utrzymuje. Lapie na stopa pick up'a i wracam do La Paz.
"Droga smierci" nie zdobyta. W hostelu sie okazalo, ze braklo mi 2-3 km do zjazdu na droge, ale i tak nylo warto jechac.
Na koniec wymiana felernej pompki /po prawej sprawca przygody, po lewej godny nastepca/


piątek, 19 października 2012

La Paz, Boliwia

Kto buduje miasto na zboczu gory !?!?!



Aby gdziekolwiek pojsc to trzeba albo mocno dreptac pod gore, wtedy droga powrotna jest przyjemniejsza albo co najczesciej sie zdarza do miasta jest z gorki :(



Druga udreka jest to, ze centrum miasta polozone jest na wysokosci 3650 m n.p.m., a wszystkie drogi wyjazdowe na 4065 m n.p.m. Co oznacza, ze aby wyjechac z miasta na odcinku 11km (polnoc) i 7km (poludnie) pokonuje sie wysokosc ponad 400 m. Pluca idzie wypluc.
Samo miasto jest spoko. Atrakcja jest targ czarownic, gdzie mozna kupic magiczne kamyki, zdrowotne ziolka i innne amulety np. suszone plody lamy.




Takie sa fajniejsze prawda? - dzis gadalam z Pania Czarownica, wyjasnila mi , ze  plody  kupuje sie  i pali  w malym ognisku przy roznych okazjach, na pomyslnosc. Nowy dom, dziecko w rodzinie, urodzaj na polu itp.


PS. NOWE ZDJECIA W GALERII.

środa, 17 października 2012

Rowerowanie

Malo w naszych postach o rowerze.
Roweruje sie dobrze. Czasami wolniej, czasmi szybciej. Czesto nas to denerwuje ze wszyscy przemieszczaja sie tak "wziuuu" i juz sa na miejscu a my bedziemy tam dopiero za 3dni.

Od strony technicznej.
Rowery spisuja sie nadwyraz dobrze jak na wyrob, ktory prezentuja. Z jednym malym wyjatkiem, ktory rzutowal na jedna z ciekawszych naszych wypraw rowerowych, na "Droge smierci" ale o niej pozniej - ciezko sobie wyobrazic, ze mala niewinna pompka do roweru zawazy na calym przedsiewzieciu.
Przejechalismy ponad 1200 km ze srednia predkoscia dnia 12,3 km/h, 40-70 km/dzien. W przerwach od pedalowania korzystamy z roznych srodkow transportu:
a) autobus

 b) autostop

c) bus

d) zaczepic sie reka wolno jadacej ciezarowki lub traktora (przydatne w jezdzie po gorke). 

brak zdjecia z powodu nieumiejetnosci robienia zdjec stopa


Zuzylismy tylko 2 opony (Lukasz), 3 detki, dwa pedaly i komplet klockow hamulcowy, setki litrow wody, okolo 10 paczek ciastek, kilka kilo bananow, mandarynek i worek koki. W najblizszym czasie czeka nas wymiana opon u Madzi i kupno nowego worka koki.




Najlepiej jedzie sie po plaskim ale i to nie dokonca jest prawda poniewaz Plaskowyz Altiplano jest w miare plaski ale znajduje sie na wysokosci 3860 m n.p.m. Wysokosc czasami nie pozwala zlapac oddechu i nasza predkosc przelotowa to 8-9 km/h. Jest zimno a z gory swieci slonce, ktore spala Ci twarz.



Dzien rowerzysty-amatora wyglada bardzo prosto. Trzeba zadbac o taki nocleg aby zmiescily sie tam dwa rowery.

Pobutka, sniadanie i w droge. Bywa roznie ze sniadaniem, od suchej bulki, po slodka bulke lub babeczki do duzego kawalka placka lub zwyczajnie 10 bananow i 4 mango.
Co nas napotyka na drodze? Duzo ciekawych rzeczy, ktorych nie zdolamy opisac i opowiedziec. Na pewno z krajobrazow najciekawsze sa przelecze. Przekraczajac kazde siodlo zmienia sie diametralnie krajobraz. Po jednej stronie gory susza, goraco a po drugiej zielono, bananowce wilgotno a za nastepnym zboczem goraco i wietrznie. Bajka.

PS. NOWE ZDJECIA W GALERII.

jak powinien wygladac hamburger?

jest tez wersja z chipsami w srodku

sobota, 13 października 2012

siaba daba da zabawa trwa

KM 9162
(bez wojazy na Wyspach Karaibskich - google nie umie policzyc)

Droga przez jezioro Titicaca troche nam sie ciagnela. Nie dlatego, ze jestesmy slabi ale dlatego, ze co wies to impreza.
Pierwszego dnia jazdy (wyjechalismy z Puno w kierunku granicy z Boliwia) trafilusmy na swieto szkoly. Co chwile parada tanca, spiewu i grajkow. Jednym wychodzilo to lepiej innym troche gorzej ale zabawa byla przednia.




Ledwo ujechalismy 27km a we wsi wesele. Jakims cudem znalezlismy sie na przyjeciu. A tam ludzi okolo 80, zero jedzenia, zero stolow tylko kazdy z gosci przynosi skrzynke piwa. Niektorzy jedna (po to tylko aby ja zaraz przytulic i wypic od razu), a niektorzy takich skrzynek mieli ze 4. Skladajac zyczenia posypuja glowe mlodych nieskonczona uloscia konfeti.



Po godzinie pojawilo sie jedzenie. Hit. Bulka z kotletem i surowka w postaci kapusty i plastra pomidora. Zestaw  zwany dalej hamburgerem. Ci pierwsi dostali hamburgera na plastikowych tacach a Ci rozmieszczeni dalej (sala to takie betonowe patio, gdzie wszyscy siedza przy scianach) dostali juz po hamburgerze w reklamowce. Niestety bylismy juz najedzeni aby "zasmakowac" weselnego jedzenia ale piwka nie odmowilismy.
z prezentow to jeszcze komplet do sypualni


Po nastepnych 20 km wielka fiesta w miasteczku ku czci patronki parafii Dziewicy Mercedes, taki nasz odpust. Wszyscy tancza, graja, pija i sikaja wszedzie.
Ostatnie dni w Peru wspominamy nadwyraz sympatycznie tylko slonce nas nie oszczedzilo i wpadlismy w szal robienia zdjec, ze nie mozemy sie teraz z nich wygrzebac.


Boliwia troszke inna i ceny juz przyjemniejsze. Przyklad: pokoj na dwie noce i dwie osoby = 23zl.
W La Paz juz drozej 28zl za jedna noc i dwie osoby :)
A jezioro i okolice wygladaja tak:




Jestesmy w nieoficjalnej stolicy Boliwii.

wtorek, 9 października 2012

Jak dotrzec do Machu Picchu

Post dla tych, ktorzy grzebia w internecie. A co tam i my cos napiszemy.

Mozna to zrobic tak:
1. Pojsc do agencji turystycznej w Cusco, wylozyc od 200-500 US$ i kupic Inka Trail, Inka Jungle, Inka Tour, Inka "Srur", lub kazkda inna Inka i z glowy!

2. Wypruwac sobie flaki na 5-cio dniowej wedrowce po gorach startujac z tzw. 82km. Opoisow wiele w ineternecie.

3. Z Cuscco dojeechac do Ollantaytambo, a stamtad pociagiem za grube dolce (30-60 US$) do Agua Calientes. W Agua Calientes sa busiki 7 US$ (w jedna strone) pod sama brame Machu Pichu, pierwszy o 5:30 rano.

4. Sposob, ktory wybralismy nazywany w internecie czesto Advanture albo dla backpackersow, nbazwalismy "wycieczka szkolna":

* autobus Cusco - Santa Maria 7:00 trzeba kupic na dworcu Santiago przy av. Antonio Lorena, Cusco. Przejazd kosztuje 15 S (przywatne busy collectivo 30-45 S odjezdzaja z ulicy Pavitos), trasa to okolo 5h.
* Santa Maria - Santa Teresa , taxi collectivo 10 S
 MIT 1 - ludzie straszyli, ze trzeba cala droge zmawiac zdrowaski bo taskiarze jezdza jak wariaty, a droga jest przerazajaca. Rzeczywiscie trasa jest dosc "widokowa", po skalnej polce, ale kierowcy znaja ja bardzo dobrze. Okolo 40 min.
*  Santa Teresa - Hydroelectrica. Nastepna taksowka albo bus collectivo za 5 S. Transfer miedzy taksowkami jest bardzo plynny i nawet nie wiesz, ze zmieniles pojazd i ze siedzisz w bagazniku.
* Hydroelectrica - Agua Calientes . Spacer torami 8km, 2h.





MIT 2 - to zadne adventure ani nic wielkiego, poprostu sie idzie pó plaskich torach, nie ma tam zadnych tuneli, o czym czytalismy, za to jest spory ruch wycieczek szkolnych.
* w Agua Calientes mozna spac na kampingu 5 S/os. lub w jednym z wielu hoteli, hosteli itp.
MIT 3 - ceny noclegu i restauracji nie sa przerazajace, nawet nizsze niz w Cusco.
* wejscie do Machu Pichcu

MIT 4 - nie trzeba wstawac o 4 rano, aby byc pierwszym przy bramie. Brama jest na dole i otwiera sie o 5:00. Sprawdzaja tam bilety.


gora smieci wita czesto i prawie wszedzie.


* spacer po schodach
MIT 5 - ten spacer nie zabija. Okolo 1h marszu,  poziom srednio-trudny, lekka zadyszka,. ale warto bo ze schodow nie widac "miasta" do samego konca, a z busa widac :)
PRAWDA nie MIT - po 10 rano jest zatrzesienie ludzi i nie da sie zrobic dobrego zdjeca.
MIT 6 - wejsce na Wayana Pichcu (gora , z ktorej widac miasto) odbywa sie przez wczesniejsza rezerwacje biletow, a nie jak pisali pierwsze 400 osob/dzien

Bilety mozna wczesniej kupic:
- przez internet i oplacic w ciagu 6h
- w jednym z dwoch punktow Ministerstwa Turystyki w Cusco (calle Nueva Baja lub Av de la Cultura)
- w punkcie Ministerstwa w Agua Calientes (otwierany bardzo wczesnie, zamykany o 21)
Proponujemy wczytac sie dokladnie w podawane na stronie www.machupicchu.gob.pe poszczegolne limity wejsc i rodzaje biletow.

czwartek, 4 października 2012

Madziu piciu?

"To mozliwosc spelnienia marzen sprawia,  ze zycie jest tak fascynujace." Paulo Coelho





Machu Picchu jest identyczne jak na zdjeciach w albumie "Najpiekniejsze miejsca na ziemi", ktory stoi na polce z ksiazkami w domu moich Rodzicow. Potwierdzam jest piekne i oszalamiajace.





  

Opuszczone miasto Inkow, na Starej Gorze (tlum. Machu Picchu) jest kompletnie niewidoczne z dolu. Po calym dniu w autobusach, busach, marszu i wspinczce po oblednych schodach o 5tej rano czlowiek nawet dokladnie nie podejrzewa na ktorym szczycie ono sie znajduje.





Doszlismy tak jak radzili inni na wschod slonca! Szok! Brak slow!



  

Miasto jest ogromne i kompletne. Pola uprawne, domy, swiatynie, obserwatorium astronomiczne, straznica, mosty, systemy dostarczania wody. Az wiezyc sie nie chce ze taka cywilizacja upadla poprzez jeden hiszpanski podstep. Otoz kolonizatorzy przybyli na tereny inkow i "dogadali" sie z nimi: ziemia za zloto itp. Wszystko wygladalo ok, hiszpanie zorganizowali cos w rodzaju biznes lunch i zaprosili wszystkich najwazniejszych Inkow. Zabili ich wszystkich jednego dnia. Cywilizacja inkaska byla bardzo zhierarhizowana i po tej katastrofie po prostu nie bylo komu zastapic wymordowanych. I taki byl poczatek konca...

 



środa, 3 października 2012

Coca, bynajmniej nie Cola

Ceviche - surowa ryba, marynowana w soku z limonki i chilli, ze swieza cebulka. Jest w Peru wszedzie, w kazdym miescie, w kazdej wsi jest cevicheria czyli kiosk z cheviche, uwazana za potrawe narodowa.

na zdjeciu w zestawieniu z gotowana juka i inna gotowana juka;)

Inka Cola- nie ma sie co rozpisywac oranzada zwykla, ciekawostka produkt Coca-Cola Company.


Koka - mozna zaparzac jak herbate, albo rzuc. W pierwszej postaci smakuje jak zielona herbata w drugiej jak trawa. Pomaga podobno na bole glowy przy chorobie wysokosciowej i ogolnie ma pobudzac jak kawa. Zaobserwowany przez nas efekt ZADEN!


Chicharon z alpaki - chicharon to byly w Kolumbii wielkie skwarki tutaj to juz inna bajka. Na zdjeciu serwowane w woreczku scinki miesa alpaki (taki rodzaj lamy, w polsce wystepuje czesto w krzyzowkach) z gotowana kukurydza i ziemniakiem i czyms co przypominalo jadra! smakowalo jak kulki z tluszczu (fe). Ale miesko pyszne.


Chicha - chicha w kazdym kraju a nawet regionie oznacz inny napoj. Raz winiak, raz piwo, raz napoje bezalkoholowe o roznych kolorach czlowiek juz sie gubi co kupuje. Tutaj na przyklad jest to bezalkoholowy napoj z jablka, ananasa i czarnej kukurydzy.