sobota, 6 kwietnia 2013

Kilka nocy w Bangkoku

"Miasto aniołów, wielkie miasto, wieczny klejnot, niezdobywalne miasto boga Indry, wspaniała stolica świata wspomaganego przez dziewięć pięknych skarbów, miasto szczęśliwe, obfitujące w ogromny Pałac Królewski, który przypomina niebiańskie miejsce gdzie rządzi zreinkarnowany bóg, to miasto dane przez Indrę, zbudowane przez Wisznu." - tak brzmi pelna nazwa tego molocha.



 Jestesmy w Bangkoku juz 5 dni. W Kambodzy sprzedalismy skuterki Francuzowi i bialoruskiej parze. Zaraz po tym ruszylismy na zachod. Stolica Tajlandii to ogromne miasto z bardzo dobrze rozwinieta infrastruktura drogowa. Autostrady nad glowami itp.

supermarket, ale cos tutaj nie gra... NA BOSAKA! tak na bosaka, buty zostaja przed wejsciem , do swiatyn , lokali handlowych i biur. Sprawdz czy nie masz diury w skarpecie:)


Na ziemi wiekszosc kreci sie wokol jedzenia. Jedzenie stalo sie bardziej ostre i bardziej wymyslne w porownaniu do Kambodzy. Smaczne.




Slawny DURIAN. Wiele osob mowilo, ze smierdzi, ale smakuje oszalamiajaco. Wedlug nas smakuje  dobrze i wcale  nie smierdzi. 

Co sie rzuca jeszcze w Bangkoku w oczy? Prostytucja. Dziewczyny stojace non stop na ulicach lub w pakiecie dla bialego na okreslony czas. Od razu sprostowanie. Nie tylko dziewczyny.

ciemne uliczki czaja sie na kazdym kroku.

Bylbym niesprawiedliwy jak bym nie napisal, ze znajduje sie tu ogromna ilosc pieknych swiatyn i atrakcji, mniej lub bardziej cieszacych wzrok. Duzy kwiatowy targ i chinatown.





Nie bede sie wymadrzal co warto, a czego nie poniewaz jest tyle roznych sposobow na zobaczenie co w miescie piszczy, ze miesiac to malo.
Niebawem spadamy na jedna z rajskich wysp, aby troszke ponurkowac bo przeciez nie samym Bangkokiem czlowiek zyje.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz