sobota, 23 marca 2013

Delta Mekongu

Wkroczylismy w swiat wody. Pojawily sie statki, lodzie, lodki i lodeczki w ilosci ogromnej, a skuterow wcale nie ubylo. 

Odnosimy wrazenie, ze kazdy mieszkaniec tego rejonu posiada skuter, lodke i wlasny kanal wodny. Madzia dostaje juz drgawek na slowa "peke peke", ktore wypowiadam kilka razy dziennie. 

Widoki niesamowite. Niezliczona ilosc kanalow, palm, mostow. Do rzeczy.
Od Sajgonu przemierzylismy zaledwie 300 km. Co chwile postoj na zdjecia, zjezdzanie z glownej drogi, zwiedzanie (oczywiscie na kolach) wysp. Lodzie zaparkowane tuz przy drodze, hamaki, na ktorych mozna bezgranicznie lezec i byczec sie, usmiechnieci ludzie i dobre jedzenie (np. wieczorami opychamy sie racuchami z krewetkami i zielenina :))


W znanym przewodniku, ktorego osobiscie nie lubimy, a wytycza on szlaki wiekszosci ludzi nie wiadomo czemu nazywanych sie szumnie "backpackersami", sugeruje koniecznie zwiedzic playwajacy targ w Can Tho. Taki targ jak w Belchatowie tylko, ze na wodzie. 

Ciezko jest sie zmusic na wczasach do wstania przed 6 rano, ale raz nie zawsze. Plywajace bazary sa nie tylko w Can Tho. Sa chyba w kazdej wiekszej miejscowosci. Widok naprawde niecodzienny.


Obwieszczenie.
Sa pewne rozbieznosci podawane przez maps.google, tripadvisor i LP. Floating market Cai Rang znajduje sie na moscie o nazwie Cai Rang (Cầu Cái Răng, Lê Bình, Ninh Kiều, Cần Thơ, Wietnam).  Mozna tam dojechac droga bez problemow.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz